poniedziałek, 20 kwietnia 2015

cz.6 i ostatnia

Nie wiedziałam co się stało po prostu już byliśmy w drodze do szpitala.Jechaliśmy na prawdę nie długo tata jechał z uśmiechem na twarzy a ja ciągle zapatrzona w drogę.
Wbiegłam od razu do pokoju gdzie leżał Michał. A on jaj niby nigdy nic siedział na łóżku i uśmiechał się do mnie pełen energii z bandażem na brzuchu. Podbiegłam do niego i zaczęłam go tulić łzy leciały mi ze szczęścia on milczał i cieszył się razem ze mną. Nie widziałam taty byłam skupiona tylko na nas na tym abyśmy już zawszę byli razem.
Nie rozumiałam dlaczego lekarz nie pozwalał Michałowi wyjść ze szpitala.
Zaczęłam się martwić bo on siedział w tym szpitalu już 2 tygodnie chociaż niby mówił,że czuje się doskonale to ja widziałam,że jakoś dziwnie schudł a jego włosy straciły blask.Zawszę jak pytałam co jest mówił,że to z przemęczenia nie wierzyłam mu...
Minął miesiąc on chudł i miał coraz mniej włosów lekarz mówił,że to normalne w jego wieku kiedy się jest tak długo w szpitalu i się pije prawie samą wodę. Nie wytrzymywałam on był coraz chudszy i bledszy.Dzień przed moimi urodzinami Michał wręczył mi cudny prezent przytulił mocno i powiedział:
~~~Kochanie...mam raka został mi jeden dzień kocham cię mocno do zobaczenia tam wysoko.~~~

Skończyłam to opowiadanie ponieważ nie mam weny XD jeśli kogoś zainteresowało to będę teraz wysyłać  części mojej książki,którą zaczęłam pisać chyba 2 lata temu :D  piszcie czy chcecie i czy wam się u mnie podoba,chętnie wysłucham co bym mogła zmienić :* Polecanie mnie innym mile widziane :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz