sobota, 14 marca 2015

Cz.5

Po 30 min tata przyjechał a ja stałam zapłakana przy ścianie.
-co się stało?-Zapytał tata
-Michał... on -nie potrafiłam nic więcej powiedzieć
-poczekaj chwilkę-powiedział i pobiegł do lekarza
czułam się okropnie jakby wszyscy zaczęli wbijać mi igły w ciało każdą ze strasznym bulem odczuwając mocniej.Bałam się jak nigdy dotąd nie wiedziałam co robić stałam i cała się trzęsłam.Nagle przybiegł tato z odrobiną nadziei w minie.
-co jest?-zapytałam
-będzie dobrze-powiedział i zabrał mnie na dwór
-gdzie idziemy?-zapytałam
-do domu...
-Ale tatooo...on mnie potrzebuje
-teraz on potrzebuje tylko spokoju i ciszy nie możemy mu przeszkadzać.
Jechaliśmy nie długo a ja ciągle tylko myślałam o nim,co z nim jest?jak się czuje? miliony pytań przychodziło mi do głowy.
W domu czułam pustkę i strach nie mogłam nic zrobić a on tam cierpiał.
Tato obiecał,że z samego rana pojedziemy do szpitala,ale ja już chciałam tam jechać nie dawałam rady.
Poszłam do siebie niby spać a tak na prawdę siedziałam w kącie i nie mogłam się pozbierać.
Cała noc myślałam nie zmrużyłam oka i wiedziała,że tata też nie spał.Czuwał nade mną.
Wtym momęcie na prawdę bardzo go potrzebowałam i był... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz